Showing posts with label music. Show all posts
Showing posts with label music. Show all posts

Monday, 10 June 2013

10 Kilometers Of Impressions, Streamed (part 2)

That's how you run in a herd

Orgy of yellow and blue... plus rock
So exhausted I can't run faster

The Race. A round around Arthur's Seat.

motto:
'A race is a race is a race' (Gertrude Stein)*

1st K
Sun, music, sun. Scottish bagpipes and drum&bass. Crowd. Be careful not to poke someone's heels. See, that's how you run in a herd. The herd is moving with a modest pace. Well, speed up! Careful not to poke someone. Slalom it. Up. Between people. Overtake, unless you're being overtaken. On the side of the track. Up, up, up.

2nd K
The uphill bit is getting steeper and longer than you expected. Some folks begin to walk, but not you, no. You never stop when you run, right? Just slow down.

3rd K
Slow down, this is a never ending hill. Another bend on the road, and another, and another, and I'm still at a lower point than those in front of me... Just breathe and carry on up.

4rd K
It's flat! There are wings attached to the sides of my shoes! I'm gliding over the road! Sun in my eyes! Cool breeze on my skin! The panorama of the beloved city on my left! Huge volcanic rock covered with gorse flowers on my right! Over me perfectly coloured sky! Orgy of yellow and blue around! The blooming rock smells sweet! Honey scented air hits my lungs! Don't ask whether I'm high! I am high.

5th K
Down-the-hill-as-fast-as-you-can. Speed-it-up-sing-it-back-bring-it-back-to-me-ee.

6th K
Past the water supply. Feeling refreshed, but be careful now. Don't let that bitch the stitch get you. Posture. Breathing. Stomach muscles relaxed.

7th K
The narrow bits of the track become annoying. Bottle neck. It messes with the rhythm and flow of your stride.

8th K
Almost there, almost there. Experience, psychology, intuition - everything tells you that now it's gonna be easy, that now you're gonna push really hard. For you know that now, and no matter what, it's nearly the end. So you push, so you speed, so you feel another blast of endorphines roaring in your head, yay! And then - all of a sudden - you hit the wall. The wall appears in the form of another steep, steep hill. Many folks begin to walk, but not you... no? Your motions get slower and slower, your fine posture collapses like a construction in a game of Jenga when someone removes a crucial base brick, your breathing is shallow. And then, in that very moment when you cannot care anymore, when your jog virtually begins to resemble a walk - you hear one of the spectators, a true angel surely, shouting: 'You can do it! It's only this last heavy bit and then all the way down!'. How come this verbal cheer gives you such a kick that I get myself together and manage to push once more? It's so hard at this point, it's so very hard, but then, could anyone believe it, I hear, amongst the music that flows into my ears, this line in a song, 'I know how you feel, I've been there myself...'. This tickles me so much that I forget the pain and hey, I overtake the monstrous hill. Thanks Roisin.

9th K
And it's downhill again, but boy, it's not easy any more. I'm so exhausted I can't run faster. I can see the end of it, but I can't do it faster, each few meters feel like another mile. How unwisely did you distribute your strengths today! Now all your body's biochemical supplies are used up, the only thing that pushes you forward is that last bit of determination you saved, no more. It's so hard... Just lengthen your stride as much as you can these last. Couple. Of. Hundreds. Of. Meters.

10th K
Lightheaded, on soft legs as if they were made out of cotton, fighting the overwhelming feeling of nausea, but running, still running for I never stop when I run - past the finishing line.

*just kidding. 'A rose is a rose is a rose'

(pictures 1 and 3 by A)


***

Wyścig. Runda wkół Artura.

motto: 'Runda jest rundą jest rundą' (Gertrude Stein)*

1km
Słońce. Muzyka. Szkockie dudy i drum&bass. Tłum. Uważaj, by komuś nie przetrącić pięty. Widzisz, tak się biegnie w stadzie. Stado porusza się raczej powoli. Trzeba przyśpieszyć. Uwaga na cudze pięty! Slalomem. Do góry. Pomiędzy ludźmi. Wyprzedzaj, chyba że jesteś wyprzedzana. Na poboczu trasy. W górę, w górę, w górę.

2km
To pierwsze wzniesienie jest dłuższe i bardziej strome niż się spodziewałaś. Niektórzy zwalniają do chodu, ale nie ty, o nie. Ty nigdy nie idziesz gdy biegniesz, prawda? Po prostu zwolnij.

3km
Zwolnij, to jest podbieg bez końca. Jeszcze jeden zakręt na drodze, i następny, i następny, a ja wciąż jestem poniżej tych, co przede mną... Ojtam ojtam, równo oddychać i naprzód w górę!

4km
Nareszcie płaski odcinek! U moich butów wyrastają skrzydła! Szybuję ponad asfaltem! Słońce w oczach! Chłodna bryza owiewa twarz! Po mojej lewej stronie rozpostarta panorama ukochanego miasta! Wielka powulkaniczna skała pokryta kwiatami janowca po prawej! Nade mną idealnie niebieskie niebo! Orgia żółtego z błękitem! Słodko pachnie kwitnąca skała! Miodowe powietrze wypełnia płuca! Ach! Nie pytaj czy to haj! To jest haj.

5km
Z górki-na pazurki-tak szybko-jak-się-da. Speed-it-up-sing-it-back-bring-it-back-to-me-ee.

6km
Stacja z wodą już za plecami. Uczucie świeżości, lecz teraz ostrożnie. Nie pozwól, by dopadła cię kolka, ta szmata. Postawa. Oddech. Odprężyć mięśnie brzucha.

7km
Wąskie przesmyki bywają irytujące. Robi się korek. Gubi się rytm.

8km
Już prawie koniec, już prawie. Doświadczenie, psychologia, intuicja - wszystko to mówi ci, że teraz będzie łatwiej, teraz dociśniesz najmocniej. Bo przecież to jest końcówka, choćby nie wiadomo co. A więc dociskasz, a więc przyśpieszasz, więc czujesz w sobie kolejny zastrzyk endorfin, juhu! I nagle - ni z tego ni z owego - ściana. Ściana w postaci kolejnego stromego wzniesienia. Niektórzy zwalniają do chodu, ale nie ty... nie? Twoje ruchy są coraz wolniejsze, twoja postawa zapada się niczym wieża w Jendze, gdy najważniejsza cegiełka zostaje usunięta, twój oddech jest płytki. I wtedy, w tym właśnie momencie, gdy jest ci wszystko jedno, kiedy twój trucht łudząco zaczyna przypominać chód, słyszysz jak ktoś z dopingujących, anioł zapewne, woła: 'Dacie radę! Jeszcze tylko ten krótki kawałek, a potem już cały czas z górki!'. Niesamowite, parę zwykłych słów daje ci takiego kopa, że zbieram się w sobie raz jeszcze. Ale jest ciężko jak diabli... I wtedy, w tym własnie momencie słyszę - muzyka płynie w słuchawkach - taki wers z piosenki, 'Wiem, co czujesz, miałam tak samo...' (czy jakoś tak). Wzbudza to we mnie wewnętrzny chichot i zapominam o bólu i pokonuję piekielne wzniesienie. Dzięki, Roisin.

9km
I znowu z górki, ale nie jest łatwo, o nie. Jestem tak wycieńczona, że nie mogę biec szybciej. Widzę już koniec, lecz nie mogę szybciej. Każdych kolejnych kilka metrów jest jak następna mila. Jak nierozsądnie  rozdzieliłaś swoje siły! Zużyłaś już wszystkie możliwe biochemiczne zasoby, jedyne co ci teraz pozostało, to trochę uporu, nic więcej. Tak mi ciężko... Po prostu wydłuż krok jak tylko możesz przez. Te. Ostatnie. Kilka. Set. Metrów.

10km
Oszołomiona, na nogach jak z waty, walcząc z nieprzepartym uczuciem mdłości, ale biegnąc, wciąż biegnąc, bo przecież nie idę jak biegnę - wpadam na metę.

*żartuję. 'Róża jest różą jest różą'

(zdjęcia 1 i 3 autorstwa A)







Thursday, 29 November 2012

If you put it on




Whatever ups and downs you may have in your life, wearing a cool dress (and earrings) is always an elevating thing.
However...

The Red Dress 
(Dorothy Parker)
 
I always saw, I always said
If I were grown and free,
I'd have a gown of reddest red
As fine as you could see,

To wear out walking, sleek and slow,
Upon a Summer day,
And there'd be one to see me so
And flip the world away.

And he would be a gallant one,
With stars behind his eyes,
And hair like metal in the sun,
And lips too warm for lies.

I always saw us, gay and good,
High honored in the town.
Now I am grown to womanhood...
I have the silly gown. 


***

Bez względu na życiowe wzloty i upadki, posiadanie odstrzałowej kiecki (oraz kolczyków) jest zawsze sprawą szalenie budującą.
Jednakże, aczkolwiek - -

Czerwona sukienka 
(Dorothy Parker)

Zawsze mówiłam, śniłam tak,
Że gdy dorosnę już,
Będę mieć suknię - polny mak,
Jak z najczerwieńszych róż.

Nosiłabym ją w letni dzień,
Zwiewną, lekką jak mgła,
I wtedy on ujrzałby mnie
I wnet przysłonił świat.

On miałby wprost królewski gest,
W oczach gwiaździsty blask,
I włosy niczym w słońcu miedź,
I gorąc ust, bez kłamstw.

Roiłam radość wspólnych dni
Bez bólu brudnych szram.
Teraz dorosła jestem i - -
I głupią suknię mam.

Sunday, 26 August 2012

A Polish poet, a Scottish singer and a Wild Rose

A cultivated rose from a traditional English wall garden

'I've met a Polish Scottish singer', announced mr e one evening. 'Aha', replied I with mild interest. 'She plays a harp', he continued. 'O-oh!', my interest grew appropriately. 'Yes. You'd like her stuff. And she sang one song, a poem by some Polish poet'. And so I was very curious what poet and what poem this was. But mr e couldn't remember. 'I'm sure I've seen his name before in one of your books', he said. 'If you say some names I may be able to remember who it was'. So I guessed and I got it right first time. Konstanty Ildefons Gałczyński, the greatest lyrical poet, a magician of words, the master of both a sentiment and a joke. At the top of this blog you can see a sample of his writing. The poem which inspired Magdalena Reising to compose her lovely piece Dzika Roza was written in 1943 in the Altengrabow prisoner-of-war camp where Gałczyński was kept for most of the duration of the war.

Wild Rose

Follow the fragrance of the Wild Rose
drunk with its lure as the roads unfold -
it'll lead you like the magic flute's song,
and you'll walk, and you'll walk for long
'til you see a gate and a threshold.

Endure the hardest trials for the Wild Rose
and breeze along deep blue dreams.
A little further. Past these crops
and those alders. Can you see? Watch -
there'll be: an evening, stars and tears.

The road sings a song about the Wild Rose
and laughs, marking out its track gold.
Wild Rose! You glow through the night.
Wild Rose! Can you hear my stride?
 It's the wind coming - with love untold.

***

- Spotkałem dzisiaj polsko-szkocką piosenkarkę - oznajmił mr e któregoś wieczoru.
- Tak? - odpowiedziałam, średnio zainteresowana.
- Tak. Grała na harfie - mr e kontynuował swoją relację.
- O! - moje zainteresowanie stosownie wzrosło.
- Podobałoby ci się. A jedna piosenka to był wiersz jakiegoś polskiego poety.
I wtedy już naprawdę się zaciekawiłam, co to był za wiersz i który poeta. Ale mr e nie pamiętał.
- Jestem pewien, że widziałem już to nazwisko w którejś z twoich książek. Wymień parę nazwisk, może sobie przypomnę.
Zaczęłam wymieniać i zgadłam za pierszym razem. Konstanty Ildefons Gałczyński, najwspanialszy poeta liryczny, czarodziej słów, mistrz zarówno sentymentu jak i żartu. Próbkę jego talentu można zobaczyć w nagłówku tego blogu. Wiersz, który zainspirował Magdalenę Reising do skomponownia utworu "Dzika Roza', został napisany w 1943 roku w obozie jeńców wojennych w Altengrabow, gdzie Gałczyński więziony był przez większą część wojny.

Dzika Róża

Za Dzikiej Róży zapachem idź
na zawsze upojony pośród dróg -
będzie cię wiódł jak czarodziejski flet
i będziesz szedł, i będziesz szedł,
Aż zobaczysz furtkę i próg.

Dla Dzikiej Róży najcięższe znieś
i dla niej nawiewaj modre sny.
Jeszcze trochę. Jeszcze parę zbóż.
I te olchy. Widzisz. I już -
będzie: wieczór, gwiazdy i łzy.

O Dzikiej Róży droga śpiewa pieśń
i śmieje się, złoty znacząc ślad.
Dzika Różo! Świecisz przez mrok.
Dzika Różo! Słyszysz mój krok?
Idę - twój zakochany wiatr.