Saturday 1 June 2013

10 Kilometers Of Impressions, Streamed (part 1)



The morning drama
I get up in the morning, which is as fresh as if issued to children on a beach. What a lark! What a plunge! as Mrs Dalloway would say. But I'm not giving a party today, I'm running a race and I'm already behind time, woke up a quarter of an hour late, that's fifteen minutes! Fifteen bloody minutes make a difference, even five do, especially on a race day. So breakfast, breakfast must be well digested before you run, give it some time - where's my time, slept through it, rush-rush, a scone and jam and a banana will do. This coffee tastes like ash or like a smoked sausage, rubbish, where's my sport drink, not that, the caffeinated one. Toilet, clothes, a few courses between the bedroom and the bathroom, the cat is meowing, I only have to attach my race number now. Where are the safety pins, there they are, what's the best way to fix this stupid number, safety pins feel fiddly in my hands, they fall on the floor, swear word in Polish, time is pressing, why didn't I do this last night, swear word in English. Ok, now I can go.

The sock drama
The street's splashed with sunshine, incredible indeed, let's jog. Nice gentle jog, slow and steady, oh no, wrong socks, I put wrong socks on, they feel absolutely wrong! I can't run wearing socks like these, they're folding in my shoes, oh no. Oh, oh, it's fine, let's call A, he has thousands of socks in his sock drawer and some have a love heart pattern on them, or a Mickey Mouse one. Are you still near your house A, please go back and get me some socks, no, don't ask, just bring me socks. Here he is with his socks, he's absolutely mad about socks, crazy weirdo, bless him, oh A these socks are wet! Yes, go back and bring me another pair, please, no this one is wet too, can't you feel it, I'm gonna take this and that one. No, I don't mind that these are odd socks, why would I, they are dry and for goodness sake A why are they brown, where are the fancy pink ones?! Ok, they feel great, they cushion my feet, you walk, I jog.

The toilet drama
Right, here we are in the starting area, how many people, oh god so many people, this sun, Holyrood Park looks splendid. Such a crowd, warm up now, make your blood run faster, silly jumps and short sprints, what's this queue, that's a toilet queue, oh gosh do I need to go to the loo. I do need the loo, now I can feel it, this queue is ridiculously long and I'm scared of portable toilets. But I do need to pee, do I need to pee, really, you reckon I'm just stressing out. Ok, I'm just stressed, calmdown calmdown, no, honestly I do need to pee, how will I run 10k with a full bladder, oh dear should I queue. What do you mean it's all in my head A, how could you possibly know that, perhaps I know better if I need to pee, stop being annoying, what did you say just now? Twelve minutes? Twelve minutes before the start, oh dear why am I doing this to myself, oh dear what about the pee, now where's my sector, it's blue. See you see you, thanks for coming with me A, thanks for being so good, you know how much this means to me, well, do know it then!

(to be continued)

*picture by A

***

Panika poranna
Budzę się o pranku tak pięknym jak na zamówienie dzieci idących na plażę. Co za świeżość! Co za czar! mówiąc słowami pani Dalloway. Ale ja nie wydaję dzisiaj przyjęcia, ja biegnę w wyścigu i już teraz mam poślizg, za późno wstałam, o kwadrans za późno. Kwadrans to dużo, piętnaście cholernych minut, nawet pięć minut to dużo, idiotko, zwłaszcza w dniu biegu. A więc śniadanie, śniadanie trzeba porządnie strawić, daj sobie czas, jaki tam czas, przespałam mój czas, szybko-szybko, bułka z dżemem i banan będą okej. Ta kawa jest obrzydliwa, smakuje jak popiół albo jak wędzona kiełbasa, gdzie jest mój napój sportowy, nie ten, ten z kofeiną. Toaleta, ubranie, kilka kursów pomiędzy łazienką i pokojem, kot miauczy, teraz tylko przypiąć numer startowy i już. Gdzie są agrafki, tu są agrafki, jak ja mam przypiąć ten głupi numer, ręce mi drżą, agrafki się sypią na podłogę, leci przekleństwo po polsku, czas pędzi jak szalony, czemu ja tego nie zrobiłam wczoraj, leci bluzg po angielsku. Dobra, można wychodzić.

Panika skarpetkowa

Ulica skąpana w słońcu, no, no, kto by pomyślał, potruchtajmy. Lekki, przyjemny trucht, powoli i równomiernie, o nie, moje skarpetki, co za okropne skarpetki włożyłam, mam złe skarpetki! Jak ja pobiegnę w takich skarpetkach, rolują mi się w butach, o nie. Nic, nic, zadzwońmy do A, on ma mnóstwo skarpetek, a niektóre nawet w serduszka albo w Myszkę Miki. A, jesteś jeszcze w domu, proszę przynieś mi jakieś skarpetki, nie pytaj nawet, przynieś skarpetki. O, już idzie z tymi skarpetami, ten to ma fioła na punkcie skarpetek, wariat jeden, no A, ale te skarpety są mokre! Tak, wróć się i przynieś inną parę, proszę, o, ta też jest mokra, czy ty tego nie czujesz, wezmę tę i tę. Nie no, co z tego, że są nie do pary, są suche to najważniejsze, ale wiesz co A, czemu właściwie one są brązowe, gdzie są te mega róż?! Dobre skarpetki, dobrze stopę otulają, chodźmy już wreszcie, ja sobie potruchtam, ty idź.

Panika toaletowa

To tutaj ta strefa startowa, ile ludzi, rany boskie tyle ludzi, takie słońce, przepięknie jest w Holyrood Park. Jaki tłum, rozgrzewka to podstawa, przyspieszę trochę rytm serca, pajacyki i krótkie sprinty, a co to za kolejka taka, no przecież, kolejka to kibelka, czy ja muszę też. Chyba muszę, teraz to czuję, ta kolejka taka długa, a mnie przerażają toi toi'e. Ale kurczę, chce mi się siku, czy mi się chce siku, naprawdę myślisz, że to tylko stres. Dobra, tylko się stresuję, cicho-cicho, nie no, naprawdę mi się chce, jak ja pobiegnę z pełnym pęcherzem, jejku, stanąć w tej kolejce czy nie. Co ty mi tu mówisz, że to w mojej głowie, jak w mojej głowie, a skąd ty możesz wiedzieć co się dzieje w mojej głowie, A, chyba ja wiem lepiej, czy chce mi się siku, nie kłóć się ze mną, co mówisz? Dwanaście minut? Dwanaście minut do startu, jezusmaria czemu ja to sobie robię, co z tym sikaniem i gdzie jest mój sektor, niebieski. Na razie na razie, dzięki A, że ze mną przyszedłeś, dzięki że mnie dziś znosisz, wiesz ile to dla mnie znaczy, jak to nie wiesz, czego nie wiesz, to wiedz!

(ciąg dalszy nastąpi)

*zdjęcie autorstwa A 






No comments:

Post a Comment